Cieczka,krzyki,piski.

Jednym słowem - beznadzieja. Amy ma cieczkę. Z tego powodu odpuściłam sobie niedzielę, nie wiem jak będzie dalej, ale już mi ciężko to znieść, że mnie nie było :D. Ponadto - masakra w domu. W swoim mam dwa psy. Nie mogę jej wypuszczać na ogródek, tylko musi łazić na smyczy. Widzę, jakie to dla niej utrapienie. Ale nie mogę dopuścić do tego, by sobie gdzieś tam uciekała. Shezzy doprowadza mnie do rozpaczy, i w sumie wszyscy psi faceci. Bo ten ludzki to jest okej, hehe :*. On na nią próbuje skakać, potem karcenie, miałczy i piszczy, że nie może do niej podejść, a jak podejdzie to ona go ząbkami lub warczeniem traktuje. No biedny. Śpią w osobnych pokojach. Amy u moich rodziców - racji tego, że tam za nic nie wejdzie na łóżko. U mnie - Shazzy. Totalna porażka. Budzi mnie piszczeniem kilka razy w nocy. A jak uwali się gdzieś to oddychać nie idzie. Koń jeden. Ale mimo wszystko jakoś leci :D.

Comments

0 Responses to "Cieczka,krzyki,piski."

Speak Your Mind