Posted by Karii
on niedziela, 23 maja 2010
·
Po wyczekanym treningu ;3.
SUUUPEEER ! :D.
było po prostu świetnie.
Amy była cudowna.
Wchodzimy, wchodzimy, a tu ją energia rozpiera. Przez pierwsze chwile tylko odchodziła od psów, ale nie dziwie się. Po cieczce, przez którą każdy chciał się do niej przystawiać miała pewnie samców dość xD. Plany: tunele i skikanie, okej. Zobaczymy. Hm, to był trzeci trening a ona nie chciała wcześniej skakać. Spróbować nie zaszkodzi. Przeskoczyła. Świetnie, za pierwszym razem - idealnie :D. Nawet gdy wracałam to sama chciała ^^. Zmęczyła się, chwila odpoczynku. Potem tunel, co szło równie dobrze :D. Znowu przerwa. No to łącznie. Hop, tunel. Była baaardzo zmęczona ale i taaak zadowolona ^^. Chciała podkradać żarło xD. A zdjęcia mam tylko takie, nie było jak innych zrobić ;d.
Posted by Karii
on wtorek, 11 maja 2010
·
Jednym słowem - beznadzieja. Amy ma cieczkę. Z tego powodu odpuściłam sobie niedzielę, nie wiem jak będzie dalej, ale już mi ciężko to znieść, że mnie nie było :D. Ponadto - masakra w domu. W swoim mam dwa psy. Nie mogę jej wypuszczać na ogródek, tylko musi łazić na smyczy. Widzę, jakie to dla niej utrapienie. Ale nie mogę dopuścić do tego, by sobie gdzieś tam uciekała. Shezzy doprowadza mnie do rozpaczy, i w sumie wszyscy psi faceci. Bo ten ludzki to jest okej, hehe :*. On na nią próbuje skakać, potem karcenie, miałczy i piszczy, że nie może do niej podejść, a jak podejdzie to ona go ząbkami lub warczeniem traktuje. No biedny. Śpią w osobnych pokojach. Amy u moich rodziców - racji tego, że tam za nic nie wejdzie na łóżko. U mnie - Shazzy. Totalna porażka. Budzi mnie piszczeniem kilka razy w nocy. A jak uwali się gdzieś to oddychać nie idzie. Koń jeden. Ale mimo wszystko jakoś leci :D.
Posted by Karii
on niedziela, 25 kwietnia 2010
·
Kolejna niedziela, kolejna pobudka, kolejny wyjazd :D. Jest po prostu cudnie.
Amy jechała samochodem dopiero kilka razy, nigdy nie było zbytnio okazji, a wymiotowała tylko dwa razy xD, teraz już jest okej, przyzwyczaiła się i w ogóle. Jedyne co ma to załatwianie się od razu po wyjściu z samochodu nie ważne czy trawa, czy też chodnik. Dzisiejszy poranek był wspaniały, dziękuję wam za to. Psica była rozbrykana po południu, także większą część tego dnia spędziłam z nią. Teraz patrzę jak leży na moim biednym łóżku i śpi. Po tym jak wróciłam do domu usiadłam na trochę przed kompem, pograłam, ale gdy był grill to aż okazja sama się prosiła. Po skończonym jedzeniu pobiegałam trochę z nimi po ogródku, potem poćwiczyłam niektóre komendy z Shezzym ( o tak mamusiu, gdyby nie ja Twój piesek tylko siedzieć by umiał :D ) i z Amy, która szybko wszystko łapie, prócz cofania się, bo jak zrobi krok do tyłu to siada. Mniejsza, no ale po tym chciałam porobić im jakieś zdjęcia, więc wzięłam co trzeba i poszłam z nimi na dwór. Były tak rozbiegane, że ciężko było cokolwiek uchwycić. Nawet coś tam nagrałam, jak coś to wrzucę (
Filmik jest tu). To tak w skrócie, a tu kilka zdjęć.